Czy Arkadiusz Milik pasowałby do Starej Damy? Za i przeciw przenosinom polskiego napastnika do Turynu

Pandemia koronawirusa sprzyja plotkom transferowym. Plotki te są o tyle ciekawe, że nikt tak naprawdę nie wie, jak wyglądać może nadchodzące okno transferowe. Jak zmieni się wartość zawodników?

Co z graczami, którym kończy się kontrakt 30 czerwca? I wreszcie – kiedy w ogóle owo okno będzie otwarte? Tak czy owak włoskie media od miesiąca żyją ewentualnymi przenosinami Arkadiusza Milika. Wydaje się, że w grze są trzy kluby: Chelsea, Tottenham i Juventus. I to właśnie największy z nich jest na ten moment najbardziej prawdopodobny.

Bez ryzyka zakładamy, że dojdzie do transferu

Skąd w ogóle pomysł o przenosinach? Ano, Polak odmawia podpisania nowej umowy, ponadto wydaje się, że nieco zasiedział się w Neapolu. Szuka nowych wyzwań, a jego potencjalnie niska wartość rynkowa, związana z pandemią i wygasającym za rok kontraktem, sprawia, że Milik może przy transferze liczyć na wyższą tygodniówkę. Wreszcie, choć okropne kontuzje mocno wyhamowały jego karierę, wydaje się, że wreszcie ugruntował swoją pozycję we Włoszech.

Dlaczego Turyn to odpowiedni kierunek?

Juventus w poszukiwaniu nowego napastnika wyznaczył trzy wytyczne: ma być młodszy i tańszy niż Higuain, a przy tym ma zapewnić wymaganą jakość. Co do wieku i zarobków kandydatura Milika nie budzi żadnych wątpliwości. Zakładam bez ryzyka, że Polak nie prowokowałby także konfliktów w szatni. Na jego korzyść przemawia także to, że nie przeszkadza mu rola napastnika wspierającego, a przecież z kimś takim najlepiej dogadywał się w Realu Madryt Cristiano Ronaldo. Czy Arek mógłby stać się nowym Karimem Benzemą i pomóc CR7 w wykorzystaniu w pełni ostatnich lat na najwyższym poziomie? Trudno powiedzieć. Kolejnym niezaprzeczalnym atutem Polaka jest fakt, że poza miejscem w centrum ataku mógłby też śmiało wystąpić na skrzydle, a wiele ostatnio mówi się o pożegnaniu z Turynem regularnie kontuzjowanego Douglasa Costy.

Co może pójść nie tak?

Uznany włoski dziennikarz, Massimo Pavan, mówi wprost, że Milik byłby idealny w roli napastnika wchodzącego z ławki rezerwowych, ale uważa, że jest za słaby na bycie etatową „dziewiątką” Starej Damy. Trudno uważać te słowa za wyssane z palca. Milik we Włoszech zdobył łącznie 46 bramek w 109 spotkaniach. Higuain w samym sezonie 2015/2016 potrafił pokonać bramkarzy rywali aż 38 razy. Być może Milik w doborowym towarzystwie wejdzie na jeszcze wyższy poziom, ale można zakładać bez ryzyka, iż często łączony z Turynem Timo Werner jest większym gwarantem bramek niż reprezentant Polski. Ktoś taki na pewno się przyda, ale przecież nie po to Juventus ściągnął dwa lata temu Cristiano Ronaldo, by teraz priorytetem transferowym był kolejny goleador. A to, w połączeniu z niską ceną i renomą w Serie A znowu daje przewagę Arkadiuszowi Milikowi.

Informacja prawna